Archiwum 20 czerwca 2014


Bez tytułu
20 czerwca 2014, 15:08

...dziś drugi wpis...cały czas biję się z myślami...ciągle szukam odpowiedniego momentu by wziąć się w garść, zacząć walczyć o siebie, tylko non stop problemy, jak już raz jest jeden krok do przodu, i malutkie ziarenko nadziei, że będzie lepiej to zaraz pojawiają się przeciwności, że lawina kroków do tyłu...

mam fantastyczną córkę i chyba tylko ona daję mi radość i to dzięki niej rano wstaje, i dbam o nią. To świetna, zdolna dziewczynka, bardzo mądra tylko niestety straszna chorowitka z niej...jeździmy ciągle po lekarzach, tylko oni zamiast wykazać się swoją wiedzą to tylko testują leki na mojej kruszynce, już pomału przywykłyśmy do tego, raz jest lepiej, a raz gorzej, z czasem już wiem, co jej moge podać bez wizyty u lekarza...

już za chwile dzieciaki mają wakacje, wtedy podejmuje walke, ale tak na 100 procent, zajme się moim serduszkiem absolutnie, poświęce jej cały swój czas, tak, że nie będe myślała o tym aby usiąść i jeść, jeść, jeść i potem do wc, potem przerwa na codzienne obowiązki i znowu

...wszystko się zaczeło od chęci schudnięcia, chociaż 2 kg(wówczas ważyłam 58kg przy 164cm wzrostu), pomimo stosowania diety, ćwiczeń ciężko było i jak się jakoś udało to znów wracały te dwa kg, i natrafiłam na jakąś stronę, która podpowiadała wymioty na szybkie schudnięcie i oczywiście na początku raz spróbowałam, potem drugi, trzeci, czwary, piąty i dziesiąty...zaczęło działać...zaczęłam chydnąć ale z czasem przestałam to wszystko kontrolowac...coraz częściej zaczęłam podporządkowywać swoje życie jedzeniu i zwracaniu...i przez ten cały czas aż do tej pory nikt o niczym nie wie, nikt sie niczego nie domyśla, mieszkam na wsi i wiem, że nikt by nie zrozumiał, do lekarza nie pójde(także, za takie rady dziękuję, wiem, że z Waszej strony to pomoc, ale nie skorzystam). Będę próbować, ilekroć będzie trzeba...teraz już świadoma jestem, że mam problem, ale poradzę sobie, MUSZE!!!